Co by się stało, gdyby wszyscy porzucili kopanie Bitcoina?
Zrozumienie zasad działania technologii, która stoi za kryptowalutami, początkowo może być trudne. Jedno z palących pytań dotyczy losu kryptowaluty w sytuacji, gdyby nie znaleźli się chętni na jej wydobywanie.
Większość osób podejmujących decyzję o rozpoczęciu inwestycji w bitcoin chce najpierw poznać odpowiedzi na najbardziej nurtujące ich pytania dotyczące tej waluty. Wszystko zaczyna się od blockchaina, czyli łańcucha bloków. Każdy blok reprezentuje transakcje, jakich za pomocą danej kryptowaluty dokonano w określonym przedziale czasowym. Kopię tych łańcuchów bloków posiada każdy podłączony do tej sieci komputer – a więc taki, na którym zainstalowano portfel danej kryptowaluty. Aby te bloki powstały, muszą one zostać „odkryte”. Dla ułatwienia zrozumienia tej technologii, zwyczajowo posługujemy się terminologią zaczerpniętą z tradycyjnych kopalń kruszców, z których powstają monety. To dlatego mówimy o kopaniu bloków przez górników. To osoby, które posiadają sprzęt komputerowy o dużej mocy obliczeniowej i wykorzystują go do „odkopywania” nowych bloków. Gdy udaje im się odkopać nowy blok, za swoją pracę otrzymują wynagrodzenie w formie danej kryptowaluty. Dzięki temu ilość waluty na rynku rośnie.
Jak widać, bez osób kopiących nie mogłyby zachodzić transakcje wykorzystujące dane monety a jej ilość pozostałaby niezmienna. Tym samym inwestycje Bitcoin straciłyby sens. Czy taka sytuacja jest możliwa? Co by się stało, gdyby wszyscy naraz przestali kopać kryptowalutę? Taki scenariusz nie jest prawdopodobny, ponieważ wraz ze zmniejszającą się liczbą „kopiących” zwiększa się nagroda, jaką pozostali otrzymują za wykopany blok. Jeśli więc 90 % osób kopiących dziś walutę porzuciłoby to zajęcie, do pozostałych 10 % trafiłaby dziesięciokrotnie wyższa nagroda. Dopóki Bitcoin ma jakąkolwiek wartość, z pewnością znajdą się chętni do wydobywania kolejnych monet – a tym samym do zarobku.